sobota, stycznia 27, 2007

Tiesto - Beautiful Things

Coś pozytywnego na weekend

czwartek, stycznia 25, 2007

H. G. W.

W Polsce, jak zawsze odbiegając od tematów istotnych, które mają kluczowe znaczenie dla egzystencji naszej zbiorowości, znalazł się temat zastępczy. I właśnie na ten temat chciałem się wypowiedzieć.

Pani Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, nie dopełniła formalności, związanych z objęciem prze nią prezydentury w Naszej stolicy. Konsekwencjom, ustawową, jest utrata mandatu. Zacznę od PO i p. Gronkiewicz-Waltz. Nie potrafię sobie uświadomić, jak można dopuścić do takiego niedbalstwa. Wszyscy chcielibyśmy żyć w państwie, gdzie przestrzega się prawa. A przykład musi iść skądś. Nie z dołów, ale z góry. W obecnej sytuacji, należy się starać z całych sił, by pokazać, że prawa należy przestrzegać, że przepisy są po to, by naprawdę żyło nam się lepiej. A tutaj mamy "bezpłodną" PO, która nie potrafi należycie usadowić się na tak korzystnej posadzie jaką jest Prezydent Warszawy. Sama pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, świadoma swojej (czy sztabu, bo to raczej ich problem) pomyłki, nie potrafi należycie się ukoić, woli udawać, że
ona dalej jest super, extra nieomylna. Pomimo, że problem, który występuje, ma bardzo nikły ciężar gatunkowy, to nigdy nie powinien nastąpić, bo świadczy o "bylejakości". Byle jakie prawo...itd.

Cała problematykę, oczywiście z największą przyjemnością wykorzystuje partia, która w prawie każdym swoim posunięciu, działa na szkodę Polski. Politycy PiS, których można określić, jako już znanych z omijania prawa, nie respektowania zasad moralnych oraz z CHAMSTWA! Raduje ich, że pomimo porażki w stolicy, mogą kogoś kopnąć, w stylu posła Kurskiego. Istotny komunikat dla ludzi ograniczonych:"zobaczcie! my ich kopiemy!". Każdy niedowartościowany człowiek, może się dowartościować popierając obecną politykę PiS. Tylko dlaczego, akurat kosztem zdroworozsądkowo myślącego społeczeństwa! Za nasze pieniążki, ma być ta impreza za sponsorowana, a suma jest spora.
"Bezpłodna" platforma, powinna korzystając z okazji, wykazać wszystkie posunięcia, nie zgodne z prawem, popełnione przez PiS. Dlaczego tego nie robi? Nie wiem?
W normalnym kraju, należało by się teraz szybko pochylić nad sytuacja, w celu szybkiego unormowania sytuacji. Skoro skala problemu, jest aż tak szeroka, należy wykryć przyczynę i naprawić obecny stan. Jeżeli prawo, działając wstecz, działa na korzyść osoby która musiała by ponieść ewentualne konsekwencje, wynikające z przepisów, to można sobie pozwolić na taką sytuację. Należało ten problem rozwiązać wcześniej, przed wybuchem sprawy z H. G. W., by uszanować wolę wyborców-podatników. Ustawa powstała w celu walki z korupcją, ale jak widać jej restrykcyjny charakter, się nie sprawdza. Bo lepiej zapobiegać, niż karać. ale to już inny, szerszy temat. Trudno przewidzieć, co wyniknie z tej sytuacji, ale ogólna, narodowa kompromitacja, do której tak łatwo przywykamy, już po raz kolejny, dała o sobie znać.

Skrzypek

skrzypek

Mikrofalówka

Jeżeli ciebie, podobnie jak mnie, męczyło pytanie: "Jak działa mikrofalówka?", to w niżej podanym linku, możesz znaleźć prostą odpowiedz na to pytanie.

http://www.knf.pw.edu.pl/fn/fn03/mikrofala/prezetacja_MIKROFALOWKA_pliki/frame.htm

ADS – nowa broń

Działanie broni o nazwie ADS polega na wysłaniu promienia energii o wysokiej częstotliwości – tak samo jak w kuchenkach mikrofalowych, gdzie fale elektromagnetyczne podgrzewają jedzenie. Trafiony przeciwnik ma uczucie, jakby ktoś przyłożył mu do skóry gorącą żarówkę albo tuż obok otworzył nagrzany piekarnik. Dziennikarze, którzy przetestowali broń na sobie twierdzą, że jedyną reakcją jest ucieczka.

Promienie ADS są bardzo efektywne mogą bowiem przebijać ubranie, ale nie powodują za to żadnych uszkodzeń ciała. Zasięg broni to 500 metrów.

Zdaniem Amerykanów ADS będzie bardzo pomocna podczas tłumienia zamieszek oraz w trakcie operacji w Iraku i Afganistanie.

źródło:
http://tvp.pl/1874,20070125450593.strona
http://tvp.pl/video/2007/01/25/106205/film.asf

poniedziałek, stycznia 22, 2007

Warte Twojej uwagi!

http://www.myspace.com/jammmchybasciebie

niedziela, stycznia 21, 2007

Requiem dla snu



"Requiem dla snu", nie jest to film nowy, bo z 2000 roku, jednak dopiero nie dawno miałem okazję go oglądać. Polecało mi go wiele osób, lecz zawsze miałem problem z zapamiętaniem pierwszego człona tytułu. Niedawno mi się udało, a jako że film wywarł na mnie głębokie wrażenie, chciałem się podzielić moją opinią. Oczywiście nie jestem krytykiem filmowym, więc ta recenzja będzie "po mojemu".

Opowiedzieć, o czym dokładnie opowiada ten film, jem trudno. Generalnie można by stwierdzić, iż jest to dramat kilku ludzi, oparty o narkotyki, a przesłanie proste, nie ćpaj. Jednak było by to płytkie stwierdzenie nie dające żadnego wglądu w złożoność i wieloetapowość problemów jakie są poruszone w "Requiem...".



Narkotyk- jego rola tutaj już nie jest standardowa, nie jest to już droga do uzyskania przyjemności. Etap w którym bohaterowie mogli by się bawić narkotykiem, mają już dawno za sobą. Mimo, że sprawia on im przyjemność, to tak naprawdę to wprowadza "normalność". Staje się on drogą do uzyskania, tego co jest prawdziwym pragnieniem. Dochodzi do iluzji, która nakazuje myśleć, że bez kolejnej dawki nie da się być tym, kim się chce. do czynienia mamy z ludźmi nie tylko młodymi, ale z pokoleniem ludzi starszych. Łączy ich wspólna cecha, chęć bycia "kimś" dla "kogoś". Z jednej strony mamy młodych ludzi, którzy pragną osiągnąć sukces, ponieważ wiedzą, że zawsze było to od nich oczekiwane. Droga do tego jest zawsze trudna, a i prawdziwe oczekiwania też są bardziej przyziemne, jednak wybór drogi na skróty i wysokie oczekiwania, pcha w obłęd. Druga strona, można by powiedzieć, drugi wątek filmu, opowiada o podobnym oczekiwaniu, jednak już nie osiąganiu, nie drodze do sukcesu, a o pragnieniu, bycia dumnym, czucia, że nasze życie jednak miało sens, że nie było kolejne i nie było bezsensowne. Często zastanawiam się, co musi czuć człowiek, który już nie musi podejmować tej bezwzględnej walki o istnienie, z jaką mamy na co dzień do czynienia. Wydawało mi się że to bardzo przyjemne, móc oddawać się do końca swoim sprawą, zainteresowaniom. Po prostu żyć. Jednak podejrzewam, że rzeczywistość, wcale nie jest taka przyjemna, gdyż moja obecna perspektywa, jest diametralnie inna. Ja osiągam i szukam drogi do samorealizacji, z drugiej strony mamy już kres tej drogi i refleksje, nad tym co się osiągnęło. Pojawia się pytanie:"Czy Ja coś osiągnąłem/am "?
Zapewne wiele można dać, tylko za to by odpowiedz była:"TAK, było warto, popatrzcie".

Wg. mnie, film jest właśnie o tym, co tu napisałem.

Na koniec kilka słów o technicznych walorach "Requiem dla snu". Doskonała kamera, doskonała muzyka. Pozwalają poczuć więcej.


Requiem aeternam dona eis Domine et lux perpetua luceat eis.

powiało

W nocy z czwartku na piątek, jak zapewne wszyscy zauważyliśmy, mocno powiało. Z wielką nadzieją przyglądałem się temu zjawisku, widząc w nim nadprzyrodzoną moc, której obecność jest nie przypadkowa. Szczerze wierzyłem, iż jest to wiatr ZMIAN, NOWEJ NADZIEI. Niestety, wichura nie zmiotła stanu obecnego i mamy jak było.

Inny wiatr zawiał zdesperowanym skoczka narciarskim. Obecnie rzadko mam przyjemność oglądać skoki narciarskie. Minęła moda, której z przyjemnością się oddałem, podbudowując swoje mniemanie o sobie, zwycięstwami kogoś innego, który przypadkiem okazał się być też Polakiem. W sobotę jednak komercyjna chęć zysku, pokonała zdrowy rozsądek. Ktoś zapomniał, co jest najważniejsze i pozwolił sportowcom skakać. Skoczek to nie tchórz, skoczy. Ale on nie jest od podejmowania decyzji, czy powinien. Nieszczęście się stało, ale to już nie obciąża mojego sumienia.

sobota, stycznia 13, 2007

środa, stycznia 10, 2007

http://www.divisionbyzero.pl/




Division by Zero z przyjemnością i zaszczytem informuje, iż projekt okładki do naszej płyty wykonał Mattias Norén - ProgArt Media http://www.progart.com/ . Płyta nosi tytuł Tyranny of Therapy. Kolejne informacje na temat postępów prac nad płytą już niebawem.

źródło: http://www.divisionbyzero.pl/

sobota, stycznia 06, 2007

wyśmiać!

"Hitler w kinach... na wesoło

Pierwsza niemiecka komedia o przywódcy III Rzeszy Hitlerze „Mein Fűhrer – naprawdę najprawdziwsza historia o Adolfie Hitlerze” wejdzie 11 stycznia na ekrany kin.


Reżyser Dani Levy uważa, że jego film jest „formą terapii” w kraju, gdzie „dozwolone jest wszystko z wyjątkiem śmiechu z tych tam (nazistów)”. Natomiast niemiecki pisarz Ralph Giordano, prześladowany w III Rzeszy ze względu na żydowskie pochodzenie, ostrzega, że film może wyrządzić szkodę, stwarzając wrażenie, że Hitler był „śmiesznym facetem”.

W opublikowanym w środę wywiadzie dla agencji dpa Giordano powiedział, że zestawienie pojęć „Hitler” i „dowcip” wywołuje u niego „dziwne burczenie w brzuchu”. 83-letni pisarz nie ma „w zasadzie” nic przeciwko filmom o Hitlerze. Jednak tylko wąska ścieżka dzieli w sztuce sukces od porażki – powiedział. W tym drugim przypadku powstaną szkody, jeżeli publiczność pomyśli, że Hitler był śmiesznym facetem. – 15 milionów ofiar śmiertelnych po przeciwnej stronie to nie jest dowcip – podkreślił Giordano."

źródło: http://tvp.pl/1772,20070104441161.strona

Nie widziałem tego filmu. Nie wiem o czym dokładnie opowiada. Jednak z wypowiedzi ww. wnioskuję, że ma być to komedia, mająca na celu wyśmiać wszystko co związane z chorym systemem, panującym w III Rzeszy. Na moim Uniwersytecie, prof. Kaute, podczas wykładów, starając nam przybliżyć dzieła Gombrowicza, powiedział za nim, iż należy "wyśmiać" cały ten chory hitleryzm i jego zbrodnie. Nie pamiętam już szerszego kontekstu. Pewne jest, że należy te słowa rozumieć w sposób następujący: dopóki to zło istnieje w naszej świadomości, jako temat wszelkiej bojaźliwości, pogardy, ale na pewno w jakimś stopniu nie do końca określony jako absolutnie irracjonalny. Dopóki, każdy nie będzie sobie zdawał sprawy, z głupoty, jaką jest kierowana ta nienawiść. Będzie to problem obecny, bez względu na przemijanie czasu. Absolutne ośmieszenie, może stanowić jedyna skuteczną drogę, do przodu.

http://www.gdziejestmaciek.prv.pl/

http://www.gdziejestmaciek.prv.pl/

Piłeś - nie pojedziesz

Japoński producent samochodów, firma Toyota Motor Corporation zamierza wprowadzić do nowych modeli samochodów czujniki, wykrywające nadmiar alkoholu we krwi kierowcy, które mogą spowodować wstrzymanie pracy pojazdu.

Firma Toyota wyjaśnia, że czujniki będą umocowane w kierownicy samochodu i będą one oceniać gotowość kierowcy do bezpiecznego prowadzenia pojazdu. Zastosowana technologia pozwala określić poziom alkoholu we krwi kierowcy na podstawie analizy substancji chemicznych wchodzących w skład potu. Czujniki przesyłają informację do komputera pokładowego, który w razie przekroczenia dozwolonego limitu poziomu alkoholu we krwi spowalnia lub całkowicie blokuje ruch samochodu.

Według informacji podanej przez inicjatora pomysłu, do 2009 roku czujniki mają się znaleźć w pakiecie wyposażenia podstawowego każdego samochodu opuszczającego fabryki koncernu Toyota.
Źródło: 4Press.pl

Moje źródło: http://www.proline.pl/index.php?id=news&subid=piles_nie_pojedziesz_rs8u0e

Abp Wielgus

Ten cyrk jest wszędzie, nie można się uwolnić od inf. o problemach Abp Wielgusa z Katolikami i odwrotnie. Mnie to generalnie "rybka". Nie wiem czym się tu podniecać. Szef powiedział, że ma być i koniec. W tej "firmie" należy wykonywać polecenia. Szemrawa przeszłość wpływa istotnie na autorytet Abp Wielgusa. Ale dla kogo on jest tym autorytetem? To pytanie można zadać wszystkim księżą. Ciekawy jestem jak dwa kurduple i ich banda, będą teraz z tym żyć. A może jakaś schizma, na rzecz Rydzyka?
Oby winy były wybaczone, w końcu mowa o KATOLIKACH, a nie mściwych dzikusach!
Pozdrawiam
Szczęść Boże!

Dominiak: Nie niszczcie autorytetów, twórzcie nowe!!!

5 stycznia 2007


Dzielnicowi radni PiS z warszawskiej Woli, pod wodzą Beaty Gosiewskiej, aktualnej żony posła i ministra Przemysława Edgara Gosiewskiego, przystąpili do „naprawiania” Warszawy po rządach Lecha Kaczyńskiego, Mirosława Kochalskiego oraz Kazimierza Marcinkiewicza. Zamiast zając się ważnymi dla mieszkańców sprawami, radni PiS „heroicznie” rzucili się na postać Jacka Kuronia, którego jako patrona szkoły wskazali uczniowie i nauczyciele.

Zdaniem budowniczych IV RP przeszłość jednego z legendarnych działaczy demokratycznej opozycji w PRL jest „niewyjaśniona”. Owszem, dla radnych PiS niewyjaśniona jest historia i dorobek życiowy jednego z największych Polaków drugiej połowy XX wieku. Nie potrafią oni zrozumieć jak można działać przez całe życie dla innych, a nie dla siebie. Może dlatego, że Jackowi Kuroniowi nikt z rodziny nie załatwiał pierwszego miejsca na liście wyborczej?

PiS lubuje się w podwójnych standardach, innych dla wrogów politycznych, innych dla własnych działaczy. Zły jest Jacek Kuroń, ale już nie przeszkadza braciom Kaczyńskim i ich zwolennikom przeszłość Wojciecha Jasińskiego, ministra Skarbu Państwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a w przeszłości działacza PZPR.

Jacek Kuroń ma miejsce w historii (tej pozytywnej) zapewnione na wieki. W przeciwieństwie do Kazimierza Marcinkiewicza, Przemysława Edgara Gosiewskiego, Ludwika Dorna, Zbigniewa Wasseramana i wielu innych z PiS, Samoobrony i LPR, włączając w to radną Beatę Gosiewską. Bo historię tworzy się budując, a nie burząc.

W pełni utożsamiam się z uczniami liceum przy ul. Złotej. Na swojego patrona wskazali osobę, będącą Wielkim Autorytetem. Nie tylko dla nich, ale i dla ludzi różnych pokoleń. Dla ludzi, którym bliskie są: szacunek dla drugiego człowieka, tolerancja, chęć pomocy drugiemu oraz bezinteresowność w życiu publicznym.

Podczas głosowania w Radzie Warszawy zagłosuję za Jackiem Kuroniem jako patronem liceum na Woli. I zapewne uczynią trak wszyscy zacni radni.

Bartosz Dominiak
Wiceprzewodniczący SDPL
Radny m.st. Warszawy

źródło : www.sdpl.pl

wtorek, stycznia 02, 2007

2 tematy

1.
Brakuje mi czasu. Tak bardzo mi go brakuje, że sam nie wiem co mam robić, a w efekcie nic nie robie. Chyba. W ogóle nie widze w tym sensu. Uratować mogła by mnie tylko wygrana w lotto. Strasznie naiwne. Trzeba się brać za siebie. Skoro jeszcze nie wyjechałem, trzeba "kombinować" tutaj. Jednak niezwykle dotkliwe jest to, że to nasze tutaj, nie pomaga! Często zastanawiam się dlaczego sobie nie ufamy? Odpowiedz może leżeć u podstawy tego "my". Od razu się zakłada, że nie wolno zaufać nam, że możemy zacząć kombinować, a my po prostu ten schemat powtarzamy. Nie przyjazne prawo, nieprzyjazna rzeczywistość, nieprzyjazny sąsiad. Wiele takich nie przyjazności nas spotyka. Zostaje sobie wmówić, że nasza praca jest bardzo ważna i poszukać sobie kogoś, kto nam będzie o tym przypominał, albo przynajmniej upewniał w przekonaniu, że się nie mylimy. szukajmy oparcia w drugim człowieku, bo tylko człowiek, tak naprawdę jest prawdziwy.
2.
Chciałem nie pisać, przemilczeć, a nawet nie myśleć o tym temacie. Jednak chodzi to za mną i muszę to jakoś uzewnętrznić. Saddam Hussein. Wina tego człowieka, jest bezsporna. No właśnie, jest zbrodnia, a teraz coś o karze. Skoro mieli go powiesić, to dobrze że od razu, bez przeciągania. Śmierć, spowodowała, że nie ma problemu. Jednak chciałem napisać co w ogóle myślę o karze jaka go spotkała. No bo czym jest śmierć, na pewno końcem życia. Czy na pewno dusza, jeżeli istnieje, może iść do piekła, w istnienie którego nie wierzę? A jeżeli jest(piekło) to właśnie się w nim znajdujemy. Jaką lekcje odebrał Saddam Hussein, umierając? Że to nie fajne? Wydawał rozkazy zbrodnicze, bo wierzył, że mu wolno. A czy nam wolno, bo możemy? Jeszcze dodam coś czego się boje, gdyż w gruncie rzeczy, jest to dosyć sadystyczne. Czy kara ciężkiego wiezienia do końca życia, bez perspektywy, nie jest gorszą karą, niż śmierć, która kończy cierpienie szybko i skutecznie? Wydaje mi się, że do póki życie ludzkie, każdego człowieka, nie stanie się wartością nadrzędna. Do póki każde istnienie ludzkie, jego ochrona i wspieranie, nie będzie naszym wspólnym celem. Nie mamy nawet liczyć na to, że o tym świecie, będzie można powiedzieć "raj".

poniedziałek, stycznia 01, 2007

Sylwester

Sylwester spędziłem w górach, a dokładniej w Brennej.
Dziękuję wszystkim towarzyszom, a zwłaszcza niezwykle cierpliwej Iwonce.
Mimo braku śniegu, czaru sylwestra w górach, nie zabrakło.

ocena roku 2006

Na pewno mniej przykry, dla mnie osobiście, niż poprzedni rok. Bardzo dużo szczęścia i życzliwości. Oczywiście nie cały rok było znośnie, ale generalnie, pomimo kilku absurdalnych incydentów, można powiedzieć, że 2006 był OK. Aż mi się lepiej zrobiło i jakoś bardziej pozytywnie się nastawiłem, jak to napisałem. Co do samo oceny premiera i jego bandy, to nie rozumiem ich optymizmu!? Jedyny sukces widzę w odebraniu elektoratu Ligi i sex-ekipie Leppera. Porażek za dużo by wymieniać, ale chyba największą widzimy na zdjęciu.


fot.: Agnieszka Sadowska /AG
źródło: http://www.gazetawyborcza.pl/5,75539,3800926.html

Święta





Jak zawsze, w Częstochowie. Jak zawsze, się przejadłem. Jak zawsze żałuje, że się skończyły.
Dołączam filmiki, które nagrałem na jurze. Nie myślałem, że będę je pokazywał, więc wyszło, jak wyszło, ale w przyszłości się poprawie.
Na fotach jest nasza choinka no i tez widoki z granicy jury.