wtorek, stycznia 31, 2006
Życ, czy śnić?
Ostatnio naszla mnie "niebezpieczna" mysl. jej odmiennosc tak mnie zainteresowala, ze sobie to rozbudowalem. a mianowicie, tematem moich rozwazan byl sen( w sensie ze sie spi, a nie ze cos sie komus sni). a mianowicie jego nadrzedne znaczenie. urodzila sie we mnie teoria, ze ludzie zyja , po to zeby spac. no bo czym jest sen? sen jest Niedziela dla duszy, ciala, umyslu. w ciagu dnia pracujemy, wzmacniamy nasze miesnie, dokarmiamy sie, wykonujemy rozne czynnosci, ktore pozniej pozwalaja nam spac. sen nie odpoczynkiem, a normalnoscia, a dzien nie meczarnia, tylko stwarzaniem warunkow do spania. odwraca sie wartosc intensywnego zycia, gdzie malo sie spi. bo coz z zycia ma czlowiek ktory pracuje na 2 zmiany i sypia po 4 godziny? czy on zyje? i czym jest dla niego sen? albo ludzie ktorzy "zyja ekstremalnie", mozna powiedziec, ze potrzebuja wiecej "czadu", zeby zasnac. ja osobiscie wole ciekawy dzien, niz sen. ale chyba cos w tym jest?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz