piątek, stycznia 20, 2006

tragedia na warszawskim przystanku

zapewne slyszeliscie o tragicznym wypadku, jaki mial miejsce w warszawie. mezczyzna jadac fordem focusem, odbil sie od kraweznika i wjechal w ludzi na przystanku. zabil 5 osob, 2 osoby aktualnie w stanie ciezkim, sam odniosl lekkie obrazenia. wiem ze wiele roznych wypadkow ma miejsce, ale ten mnie jakos dotknal bardziej. nie chce tutaj pisac, jakie straszne to musi byc dla rodziny ofiar, bo ich krzywda jest oczywista. gniew budzi we mnie fakt, ze moge sobie wyjsc na przystanek i mnie zabija, ale o tym tez nie chce napisac. sam w poprzednim roku duzo jezdzilem samochodem, byl to nawet moj zawod. czesto bylem zmuszony, goniony przez czas i zobowiazania, jezdzic na krawedzi. na szczescie nic sie nie stalo, choc czasem malo brakowalo. pisze ten post, bo postawilem sie na miejscu tego kierowcy, tego co on musi czuc. nie mozna przejsc z ta mysla do pozadku dziennego. tyle niezawinionej smierci jak pisze William Wharton w swojej ksiazce o tym tytule. czlowiek wychodzi do pracy, uklada mu sie dobrze, ma rodzine, jest szczesliwy, i nagle przychodzi moment, sekunda, pomylka... traci spokoj codziennosci, a napewno siebie. zaluje tego co sie stalo, a napewno tez ze sam wyszedl bez szwanku, bo smierc jest latwa ucieczka w takiej okolicznosci. musi teraz znosic, sumienia innych ludzi, ktorzy oceniaja go na podstawie togo zdarzenia, a nie tego kim jest, kim byl, czego dokonal. ciekawe czy gdyby mogl, po nacisnieciu magicznego guzika, polknieciu wspanialem pigulki, zniknac, i sparawic ze bedzie kims innym, nie zamieszanym w ta sprawe, ze nikt nie bedzie wiedzial ze to jego wina? ciekawe czy wtedy by sie tym przejmowal?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Czekam i czekam az na piszesz o tym zimnie a tu posucha. Chyba czasu nie masz. Bo ciekaw jestem jakie przezycia masz z tym ze jest minus 20 a ty musisz isc z psem na godzine. Bo ja jestem na zenatrz krocej a juz mi wlosy w nosie zamarzaja.