Autor: W. Gombrowicz
Izolacja i osamotnienie
Jakie są inne przyczyny erotycznego okrucieństwa? Po pierwsze - izolacja i osamotnienie (o czym również już mówiliśmy). Każda kobieta wie z własnego doświadczenia, jak normalnieją i łagodnieją stosunki z mężczyzną, gdy z „nieznajomego” przekształca się on w „znajomego”. Kiedy młody człowiek znajdzie się w miejscu, gdzie są kobiety zrazu spogląda na nie z daleka, jak dzikie zwierzę, potem jednak, zatańczywszy zjedną i drugą, całkowicie traci swoją dzikość. Wielka to szkoda, że w krajach latynoskich tyle jest „nieznajomych” obojga płci, i że obie one przypatrują się sobie, ponad dzielącą je przepaścią seksualną, z tak wielkiej oddali! Jednakże samotność południowego Amerykanina płynie również z niedostatku kontaktu psychicznego z mężczyznami, co jeszcze potęguje gorzki jej smak.Druga przyczyna jest taka, że kobieta południowoamerykańska niewątpliwie nadmiernie spekuluje na temat męskiego głodu seksualnego. Mężczyźni często czują się upokorzeni przez ten głód, który zmienia ich w niewolników kobiety wyciska z nich mnóstwo energii i czyni z nich żebraków gdy już nie mogą być zdobywcami. Jeśli kobieta nie potrafi zachować umiaru w okazywaniu władzy, jaką ma nad zwierzęcą stroną mężczyzny, jeśli chce jego instynkty wykorzystywać w sposób nazbyt bezwzględny i otwarty - on odpłaca jej taką samą monetą cynizmu i niegodziwości. Dzieje się tak głównie wtedy, gdy chodzi jej o korzyści ekonomiczne. Rola pieniądza w sprawach erotycznych jest bardzo ciekawa i warta przestudiowania z większą niż dotąd powagą przez psychologów, jak i przez moralistów Z jednej strony pieniądz zdaje się być śmiertelnym wrogiem erotyzmu, z drugiej zaś widzimy, jak w naszych czasach staje się on kupidynkiem ułatwiającym i legalizującym miłość.
Miły prezencik
Mężczyzna poludniowoamerykański, podobnie jak wszyscy inni, nie zawsze zdaje sobie sprawę, że to, co nazywamy trywialnie „wyciąganiem forsy” od niego, ma dla kobiety sens o wiele bardziej erotyczny, niż się wydaje. Kiedy wiejska dziewczyna wydębi od swego kawalera jakiś miły prezencik, oznacza to dla niej nie tylko mały triumf jej kobiecości, ale także jest w jej oczach najlepszym dowodem siły i szczerości ofiarowywanych jej uczuć. Przede wszystkim jednak w sytuacji, kiedy nie doszło jeszcze do wytworzenia się hardziej bezpośrednich i spontanicznych form zażyłości erotycznej, pieniądz i wszystko to, co on umożliwia, służą jako pretekst do zbliżenia. Często kobiecie łatwiej przychodzi przyjąć zaproszenie do kina ze strony nieznajomego, niż propozycję wspólnego spaceru. Idąc do kina daje ona do zrozumienia, że lubi kino, podczas gdy godząc się na spacer, aż nadto wyraźnie okazuje, że podobajej się głównie towarzysz. Byłoby wielką naiwnością sądzić, że materializm, z którym tak się we wzajemnych stosunkach obnoszą zarówno mężczyzna, jak i kobieta, jest tylko i wyłącznie materializmem. Prawdziwa miłość także przecież polega na handlu: mężczyzna „sprzedaje” swą osobę kobiecie, w zamian „kupując” jej osobowość. Taka osobowa wymiana to jednak sprawa dość delikatna: żeby wyznać miłość, trzeba starannie dobierać słóxy, przezwyciężyć pewien „dystans”, przyjąć inny ton, na koniec wreszcie przejść od jednej formy współżycia do innej. Kiedy dwoje ludzi nie potrań uporać się z tą trudnością i lęka się takiego spontanicznego zbliżenia, wolą oni nadać temu zbliżeniu inny sens opierając je na racjach materialnych, konkretnych, ekonomicznych bądź cynicznych. Tak więc za amerykańskim materializmem kryją się raczej nieporadność i naiwność w stosowaniu form, nieśmiałość, wrażliwość, duma... Wszystko to nie byłoby niczym specjalnie złym. Prawdziwe zło polega na tym, że ani mężczyzna, ani kobieta nie są w pełni świadomi istot nych źródeł swego materializmu, skoro dają się zwieść pozorom i obwiniają się wzajemnie o najwstrętniejszy cynizm. Więc kiedy ona (biedaczka!) nie wiedząc, co powiedzieć, wydusi z siebie: „A może byś mi kupił kapelusz?”, on wpada w cichą furię, przekonany, że ona chce go wykorzystać.
Gorzkie kłamstwo
Zwykle mężczyzna wpada w złość, gdy kobieta stawia go w sytuacji trudnej bądź fałszywej; widzieliśmy już, że przesadny lęk prowadzi go do brutalności. Podobnie rzec można, iż kobieca przesada w dbałości o wygląd roznieca w nim złość. Instynktownie czuje w tym kłamstwo, gorzkie kłamstwo tego anielskiego, czystego i słodkiego świata, jaki ona mu narzuca, i właśnie wówczas jego męski realizm, jego zmysł śmieszności szuka Ujścia w mściwych, prostackich dowcipach i sprośnościach. Im bardziej kobieta pragnie ulatywać w niebiosa, tym bardziej mężczyzna będzie szukał ziemi. I znów .- nie ma nic specjalnie złego w takiej reakcji; zło polega na tym, że mężczyzna daje się zwieść swemu pozornemu cynizmowi, nie rozumie mechanizmu, który go do niego popycha, t rzeczywiście zaczyna wierzyć we własną „niegodziwość”. Ale oprócz tego jest w nim jakaś siła z zasady sprzeciwiająca się wszelkiej sublimacji, zarówno moralnej, jak i estetycznej. Dlaczego kobiety silniej wierzą, są większymi idealistkami, łatwiej akceptują moralność kościelną? Dlaczego, kiedy chłopiec stara się dosłownie przestrzegać owych wzniosłych nakazów, jest wyśmiewany przez kolegów, którzy przypinają mu łatkę „maminsynka”? Moralność przeciwstawia się życiu albo przynajmniej nadmiarowi życia; tymczasem oni wolą żyć, niż być moralnymi, wolą też być męscy niż moralni. Ascetyzm ich nie zachwyca.
Niezrozumienie własnej psychologii
Jeśli moralność, idealizm, przyzwoitość mają się okazać do przyjęcia przez męską młodziez, muszą być jej zaproponowane w sposób nie urażający jej męskości. Wydaje się, że w Ameryce Południowej moralność w ogóle, a moralność seksualna w szczególności wpajana jest mężczyznom w sposób zanadto bezpośredni i teoretyczny Najgłębsze kazanie, najbardziej nawet natchniona mowa nie zdołają w takiej mierze przekonać młodych (podobnie zresztą jak i dorosłych), jak te same zasady ucieleśnione wjakimś „męskim ideale” czy męskim obyczaju. Typ „gentlemana” czy wojskowe zwyczaje honorowe bądź wreszcie sportowe zasadyfair play oddziałują na nich nieporównanie silniej, gdyż symbolizują kwintesencję męskości. Nie, południowy Amerykanin nie jest z natury zły, cyniczny ani egoistyczny; niekiedy bywa zly, bo wścieka go samicza pycha kobiety, jej sztuczki i przesada w zachowaniu, albo też mylnie interpretuje intencje kobiety ijej skomplikowaną psychologię, bądź wreszcie nie rozumie własnej psychiki i nazbyt serio bierze własne postępki tudzież słowa, sądząc, że płyną one z jego prawdziwej natury. Tymczasem dyktują mu je często okoliczności zewnętrzne, toteż bardzo często mają one charakter reakcji mechanicznej. Innymi słowy, jeśli mężczyzna
południowoamerykański bywa zły, to dlatego przede wszystkim, że sam w swoją niegodziwość wierzy.. oraz że „drań” jest dla niego synonimem mężczyzny
Reforma erotyczna Wypada teraz zapytać, jak ma wyglądać konkretny program społecznego działania mającego na celu położenie kresu erotycznemu dramatowi w Południowej Ameryce? Do czego powinni zmierzać wszyscy ci, co jasno widzą wszystkie katastrofalne następstwa aktualnego stanu rzeczy? Pierwszym krokiem powinno być wezwanie do otwartej i szczerej dyskusji. Nie jest prawdą, że w Ameryce Południowej istnieje wolność słowa. Najbardziej nawet dyktatorski rząd nie byłby w stanie tak skutecznie skrępować dyskusję publiczną jak fałszywy wstyd i kult konwenansu. Na co się zdadzą gwarancje konstytucyjne, jeśli co bardziej swobodna wypowiedź jest czymś szokującym, jeśli naczelni redaktorzy dzienników i czasopism dygocą ze strachu wobec każdego delikatnego tematu i jeśli
najważniejszych problemów nie mozna wszechstronnie roztrząsać na łamach prasy? Dość już pisania o Madame Pompadour czy innych takich poczciwych głupstewkach, które z pewnością nikogo nie szokują. Głos najlepszych, najbardziej świadomych i dojrzałych synów Ameryki musi zostać usłyszany wbrew temu, że... co najwyżej nie spodoba się on jakiejś czytelniczce, inna zaś nadeśle list protestacyjny w imię jej najświętszych przesądów „Elita” musi upierać się przy swoim prawie do kształtowania duszy ludu, do pisania nie tylko „dla czytelnika”, ale i „przeciwko czytelnikowi”, jeśli zajdzie taka potrzeba. Fałszywy wstyd, w najwyższym stopniu prowincjonalny, nie ma nic wspólnego z powagą i moralnością; jest czymś niepojętym, dlaczego w Ameryce nie można publicznie omawiać spraw o których zupełnie swobodnie rozmawia się w gronie prywatnym. Ci, którzy obawiają się takiej swobody słowa, nie są ani konserwatystami, ani postępowcami, lecz tylko należą do potężnej, światowej partii marnych pisarzy oraz ludzi ograniczonych i bojaźliwych, którzy, niestety panoszą się we wszystkich kręgach opinii publicznej. Dla pisarza autentycznego, choćby nawet był bardziej katolicki niż sam papież i bardziej postępowy niż sam Wells, prawo do wypowiadania się w sposób szczery, uczciwy i poważny jest czymś równie niezbędnym jak powietrze. Dlaczego w Europie prasa katolicka posługuje się językiem jędrnym i nie boi się żadnego tematu, podczas gdy tu, w Południowej Ameryce, dziennikarzy tak łatwo paraliżuje zbytni formalizm, przesadny lęk przed popadnięciem w nieprzyzwoitość, troska o „rozwagę”, co koniec końców okazuje się szkodliwe dla samej sprawy? Tak więc pierwszym krokiem powinna stać się swobodna dyskusja. Drugi będzie o wiele trudniejszy i ważniejszy: otóż trzeba stworzyć atmosferę sprzyjającą odnowie erotycznej.
Ewolucja erotyczna
Dopóki przeciętny Amerykanin będzie przekonany, iż wszystko to, co aktualnie dzieje się między nim a kobietą, jest jak najbardziej naturalne i tak będzie na wieki, bo przecież „takie jest życie”, dopóty żadna zmiana nie będzie możliwa. Jeśli jednak pewnego dnia ludzie zrozumieją, że coś zaczyna się ruszać, że istnieje stanowcza wola przemian i odnowy, choćby nawet wypływała ona od szczuplej grupki, wówczas cała ta „wieczność” rozwieje się bardzo prędko. Wystarczy proklamować w Ameryce ewolucję erotyczną, aby doprowadzić do zmiany obyczajowości, a im ta zmiana będzie bardziej spontaniczna, tym lepiej. Narodów nie można uczyć życia konstruując programy; jedyne, co można zrobić, to skłonić je do przemian i pozwolić, by nowe zwyczaje wytworzyły się same zgodnie z tym, co podpowiada im instynkt rasy Czyż erotyczny postęp Europy w ostatnich czasach był owocem programów i teorii? Bynajmniej; wszystko, co w tej dziedzinie było teoretyczne i wydumane (na przykład osławiony ruch kobiecy na rzecz absolutnego zrównania kobiet z mężczyznami), wnet popadio w zupełną śmieszność. Jednakże właśnie takie burze w szklance wody wytworzyły klimat sprzyjający odnowie, pobudziły dyskusję i krytykę, przekonały współczesnego Europejczyka, że sam musi sobie stworzyć własną obyczajowość, podobnie jak jego przodkowie stworzyli sobie własną. Kult tradycji to rzecz wspaniała, ale ten, kto jedynie imituje przodków nie naśladuje ich właściwie, bo staje się identyczny z nimi pod wszelkimi względami z wyjątkiem jednego - twórczego ducha, jakiego oni okazywali w swoim czasie.
Precz z letniością!
W Ameryce Łacińskiej nigdy nie doszło do takiej generalnej bitwy między młodymi a starymi, jaka rozegrała się w Europie i z jakiej młodzi wyszli zwycięsko. Tutaj młodzi są zbyt spokojni, nie buntują się wystarczająco energicznie, toteż wypada przypomnieć im surowo, że nie dopełniają najświętszego obowiązku młodości. Trzeba im wykazać, że amerykański dobrobyt jest czymś bardzo niekompletnym i że lodówki oraz łazienki nie potrafią zrekompensować utraconej urody życia, a bilard nie zastąpi namiętności. Młodzieży trzeba wpajać, że nie jest dość szczęśliwa, tak aby szukała nowych dróg do szczęścia. Ojcowie, którzy chełpią się „dobrym wychowaniem” swych synów, są bardzo powierzchowni. „Bądźcie zimni albo gorący, ale nigdy letni” - mówi ewangelia. Jeśli pewnego dnia młodzież letnia i dobrze wychowana będzie musiała stawić czoło młodzieży z innych kontynentów gorącej jak ogień albo zimnej jak stal, okaże się z całą oczywistością, że nadmiar rozwagi, spokoju i dobrego wychowania nie zawsze jest najlepszym pedagogiem. Krokiem trzecim powinno być sprzyjanie wszelkimi możliwymi sposobami zbliżeniu i wzajemnemu zrozumieniu między obiema płciami. Wspominaliśmy już o pilnej potrzebie połozenia kresu tej straszliwej samotności, panującej przede wszystkim w wielkomiejskich środowiskach robotniczych. Gdy ubogi chłopak opuszcza rodzinną wioskę i przybywa do Buenos Aires, bezpowrotnie kończy się szczęśliwy okres jego życia; nierzadko się zdarza, że odtąd przez wiele lat żyje on spoglądając na kobiety jedynie z daleka. Jednakże problem ten, w gruncie rzeczy czysto techniczny nigdzie w Ameryce Południowej i w żadnej warstwie społecznej nie został właściwie rozwiązany. Wyciągnąć dziewczęta z domów! Stworzyć młodzieży więcej okazji do spotykania się! Tu właśnie otwiera się pole do wspólnego działania, do interwencji państwa, stowarzyszeń i związków, pole dla zdrowej i rozsądnej polityki w dziedzinie erotycznej. Jeśli zbliżenie obu płci nie zostanie ułatwione, nigdy nie skończą się brutalność w dziedzinie obyczajowości seksualnej, gorzka samotność, smutek panujący wśród amerykańskiej młodzieży
Wiedza psychologiczna
Równie niezbędne jest szerzenie wśród obu płci wiedzy psychologicznej. Dlaczego, zamiast wykładać w szkołach średnich mnóstwo całkowicie nieprzydatnych do niczego przedmiotów nie wprowadza się lekcji psychologii kobiecej dla chłopców a męskiej - dla dziewcząt? Młodzież potrzebuje zarówno wiedzy o aspekcie higienicznym i fizjologicznym tych spraw jak i o ich aspekcie psychologicznym; przekonaliśmy się już przecież, jaka masa naiwności składa się na erotyczny dramat poludniowoamerykański. Potrzebne są tysiące broszur, odczytów artykułów i książek, aby zasypać duchową przepaść między tutejszym mężczyzną a jego towarzyszką. Jeśli wszystko to dalo się przeprowadzić w Europie, dlaczego miałoby być niemożliwe w Ameryce? Trzeba wreszcie sprzyjać rozwojowi duchowego współżycia między mężczyznami, umacniać mężczyznę wobec kobiety tworzyć owego ducha męskości, który przekracza kobiecość i potrafi ją zdominować. „Ktoś” musi rozpocząć dzieło odnowy erotycznej w Ameryce Południowej, i tym kimś musi być mężczyzna. Południowy Amerykanin nie może już dostosowywać się do swej kobiety ijej rozlicznych masek, lecz musi stworzyć ją na nowo wedle swych prawdziwych duchowych potrzeb, tak aby odnowiona w ten sposób kobieta z kolei jego samego stworzyła i odnowiła.
poniedziałek, lutego 19, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz