poniedziałek, października 31, 2005

45minut

Okolo 45 minut, tyle zajmuje spacer wzdluz torow tramwajowych lini 19, z pod budynku sadu w centrum Bytomia na Osiedle im. Gen. J. Zietka.

niedziela, października 30, 2005

historia nasza

Zainspirowany mal wymiana przemyslnych cytatow, spostrzezen w moim popszednim wpisie, postanowilem napisac cos, co moim zdania delikatnie traci o moje odczucia co do rzeczywistosci jaka sie nam kreuje, oraz co do rzeczywistosci jaka siedzi glegoko w nas i ciezko sobie ja wybic z glowy. jeszcze trudniej jest sobie zdac sprawe z tego ze trzeba ja sobie wybic z glowy. pomoge sobie tutaj Gombrowiczem, cytujac jego dziennik:
"Histora? Trzeba abyśmy się stali burzycielami własnej historii, opierając się tylko na naszej teraźniejszości- gdyż właśnie historia stanowi nasze dziedziczne obciążenie, narzuca nam sztuczne wyobrażenie o sobie, zmusza abyśmy upodabniali się do historycznej dedukcji zamiast żyć własną rzeczywistością."
nie podejme sie szukac powiazan z tematem PIS i LPR i reszty, ktora nas meczy demonami przeszlosci. mogl bym sie poslizgnac, za wczesnie na taka smialosc z mojej strony. sami sobie przemyslcie, napiszcie jak wy to widzicie, bardzo mnie to ciekawi, bo troche boje sie z kim kolwiek o tym rozmawiac. zadko mowienie prawdy czy dzielenie sie wlasnym zdaniem konczy sie pozytywnie, zwlaszcza towazysko.

czwartek, października 27, 2005

dyskusja

jest 3, wiec to chyba dobra pora zeby cos napisc. od pewnego czasu zastanawiam sie czy powinienem odpisywac na wpisy osob ktore mi sie tutaj wpisuja? czy moze pozostawic kazdy wpis bez odpowiedzi? bardzo czesto rozwija sie dyskusja, dyskusja ktora jeszcze czesciej doniczego nie prowadzi. ewentualnym koncem jej jest to ze dyskutanci, koncza obydwoje na przegranej pozycji. obrazeni, przekrzykujac sie nie przekonujac nawet w najmniejszym stopniu. czesto sam sie na to nabijam, czujac pozniej wstyd ze wdalem sie w taki incydent. moze gdyby jezyk, styl uzywany przezemnie i przez potencjalnych oponetow byl na tyle czarujacy, ze samo czytanie bylo by radosne. bardzo by mie cieszylo, gdyby ktos kwiecistym jezykiem przedstawil mi dlaczego sie ze mna nie zgadza. wrecz mnie poglaskal tymi argumentami. napewno bym nie pozostal obojetny wobec takiego stylu. juz wielokrotnie apelowalem, o to zeby osoby krytykujace moje poglady, podawaly fakty ktore nie opieraly sie na stereotypacg i populizmie. niestety nic z tego.

poniedziałek, października 24, 2005

del pobre polaco

Martwy kot leżał przy progu jednego z domostw. Nikt go nie zauważył, prócz owadów które ucztowały w tejże padlinie. Nikt go nie sprzątną, gdyż wszyscy byli, gdzieś indziej. Już od dnia poprzedniego, wieści niosły o wielkim wydarzeniu. Cały Rzym rozbawiony wizją nadchodzącej przyszłości, zaczął już w nocy ściągać pod pałac. Było słychać, że mają nastąpić zmiany, zmiany gdzieś w wysokich urzędach, lecz nieśmiało zakorzeniona w ludzkich sumieniach myśl, dawała tylko małą wskazówkę, która przelotnie i nieśmiało świtała. Pałac już od dawna otoczony zwartym szeregiem, oddanych pretorian, którzy dopilnowali by nikt nie mógł wejść i zagrozić temu co się odbywało wewnątrz. Ich dowódca, wspaniały wojownik Polkus, z mieczem w ręku, stał na barykadzie dziedzińca i wydawał polecenia. Wojsko już od tygodni stacjonowało pod Rzymem. Wszystkie chorągwie, prócz tych które stacjonują na bliskim wschodzi, gdzie Cesarstwo dba o swoje wpływy, stawiły się na wezwanie uwielbianego Polkusa.

W Oknach pałacowych, było widać cienie, światło cesarskich świec rozświetlało obszerne, zdobione komnaty. Czasami w oknach ujawniała się przelotnie biała toga, zapewne konsularna, bądź poselska. Do Polkusa podszedł jeden z posłańców, przekazał wiadomość wskazując jedną z sal pałacowych, rozświetlona najmocniej. Noc powoli przeistaczała się w dzień, a wschód był wyjątkowo urodziwy, wiec utrzymywała się w powietrzu atmosfera silnie mistyczna, potęgowana kolorystyka pałaców cesarskich oraz pretoriańska gwardią w pięknie zdobionych zbrojach.

Na wezwaniu była pieczęć cesarska.

- A więc stało się- pomyślał.

Natychmiast wydał polecenia, po czym udał się do komnaty, gdzie został wezwany.

Wrota do komnaty były otwarte, ale zdawało się że już wszyscy byli na miejscu i oczekiwano tylko jego przybycia. Na końcu sali, na najwyższym siedlisku, siedział On, właściciel pieczęci, która ujrzał na liście przyniesionym przez posłańca. Cesarz Kaczonus siedział spokojny, wiedział że nie musi się obawiać, ze wszyscy stronicy są po jego stronie. Polkus czym prędzej oddał hołd, zapewnił o swojej wierności. Kaczonusa ucieszył ten akt wierności, choć nie dał poznać tego po sobie. Cesarz rozejrzał się po sali, byli już tam wszyscy, wszyscy których on tam chciał widzieć, gdyż już w nocy kazał ściąć wszystkich przeciwników, oraz ludzi, którzy nie posiadali obywatelstwa rzymskiego, a których wpływy były większe niż biednego chłopa rolnego. Z prawej strony, obok grupki swoich zwolenników, znajdował się, człowiek z którym wspólnie spiskowali przeciwko zmarłemu władcy. Tuskus udawał, że się raduje, musiał, ale czuł co go czeka, czuł że to tylko kwestia czasu, że niebawem coś się stanie i zginie.

Polkus staną obok tronu, gdzie stał już doradca Kaczonusa, Kurskus, oraz Rydzkus główny kapłan świątyni Jowisza. Rydzkus obserwował sale, starał się poznać sumienia obecnych, wniknąć w ich dusze i umysły. Kurskus szeptał coś Kaczonusowi do ucha, lecz przerwał gdy ten dał znać ręką.
Kaczonus lekko przechylił się do przodu, co natychmiast uspokoiło sale. Siedział na tyle wysoko i był tak wystrojony w szaty cesarskie, ze w blasku świec wydawał się odbijać światło jak słońce.
Popił winem, po czym zaczą mówić:

-Jak widzicie, bogowie się nad wami zlitowali, zsyłając swoje dziecię tu na ziemie, do mojego Cesarstwa, gdzie teraz będę władał.

- Niech żyje boski Kaczonus- zawołała sala.

Kaczonus kontynuował:

- Wiem, że część z was jest nie godna tego szczęścia jakie was spotkało, jednak bogowie są dla was miłosierni. Jeżeli chcecie im podziękować, to czekam na wasz krok. Skarbiec cesarski jest
w stanie pomieścić wiele waszej wdzięczności.

W zebranych zapanowała konsternacja, Kaczenus oraz jego doradca i kapłan zauważyli to
i wiedzieli że będzie trzeba zastosować pewne posunięcia, które będą sprzyjały zapełnianiu skarbca.

- Polkonusie- zwrócił się Kaczonus do dowódcy pretorian- czy moje dzieci zebrały się już u bram?

- Tak Panie, cały Rzym już czeka by cię przywitać- odpowiedział Polkonus.

- A więc chodźmy- powiedział Kaczonus po czym wstał i zaczął kierować się korytarzem prowadzącym na tarasy, skąd mogli go wszyscy zobaczyć.

Obok niego szła ta sama trójka, która stała przy nim w sali, z której właśnie wszyscy wyszli.
Kaczonus już od pewnego czasu słyszał jakieś szepty w głowie, teraz już wiedział co one oznaczają, lecz spytał się o nie kapłana Rydzykusa:

- Czy te głosy które słyszę, które mi podpowiadają jak rządzić, kto zasługuje na życie a kto nie. Czy te głosy coś znaczą?

- Owszem, to jest Głos Jowisza! Ty jako bóg, masz ten przywilej, na który tylko ty zasługujesz- prędko odpowiedział Rydzykus.

Kaczonus wiedział że tak jest, chciał tylko się upewnić, czy Rydzykus oby pamięta o jego boskości.

Gdy dotarli do balkonu, Kaczonus staną na specjalnie dla niego podstawionych schodkach, skąd mógł obserwować wszystkich, z góry. Ludziom zebranym wydawało się że góruje nad wszystkimi wzrostem i potęgom. Tłum rozpoczął radosny śpiew, krzyki i oklaski były wszech obecne. Trębacze zadęli, gdyż przybyli przedstawiciele wojsk stacjonujących pod Rzymem. Każdy dzierżył złotego orła, symbolizującego dany pułk. Orły zostały złożone Cesarzowi, na znak posłuszeństwa i akceptacji jego osoby jako wodza armii, przez co Cesarza republiki Rzymskiej.

Po wszystkich ceremoniach formalnych, Kaczonus rozpoczął przemawiać. Nie miał do tego zdolności, ale nadrabiał treścią, treścią która była muzyką. Każdy usłyszał to co chciał usłyszeć. Tłum jak zaczarowany, spijał każde słowo z ust swojego Cesarza. Kaczonus na zakończenie zaskoczył wszystkich, chociaż wszyscy liczyli, że właśnie coś takiego im się przydarzy:

- Dzisiaj w nocy, kazałem dla was coś przygotować, miała to być niespodzianka, niespodzianka na którą wszyscy zasługujecie. Wydałem dekrety, na mocy których w Koloseum całą noc trwały przygotowania. Tłum zaczął szaleć, wiedział już co zaraz powie ich Cesarz. Kaczonus uspakajając tłum ręką, a po chwili mieczami swoich pretorian, co szybko poskutkowało, mówił dalej:

-A wiec udajcie się wszyscy na arenę, gdyż z tego miejsca ogłaszam...

Zapadła cisza.

Kaczonus z lekkim uśmiechem, który szybko zamienił na lekko groźny grymas wykrzyczał ostatnie zdanie:

- IGRZYSKA UWAŻAM ZA ROZPOCZĘTE!

Tłum oszalał.

© Copyright by Michał Maciejewski, 2005

piątek, października 21, 2005

11:14


11:14 taki ma tytul film ktory dzisiaj obejrzalem, film fajny, ale pisze o nim tutaj dlatego ze naprawde warto go zobaczyc, bo mimo ze zostal nakrecony pod amerykanow, to w naszych realiach tez moze znalesc miejsce "przeslanie" jakie niesie. nie jest ono skomplikowane w skrocie PIŁEŚ= NIE PROWADZ. inne przeslania tez niesie, ale to juz kwestia co kto lubi.

czwartek, października 20, 2005

Donald Tusk- Sztab Wyborczy Kandydata na Prezydenta cz2

dzisiaj dostalem odpowiedz na moj list, !@#$%^&, zreszta sami przeczytajcie :






Szanowni Państwo, Drodzy Internauci,

Piszę, bo chciałbym Wam podziękować za tysiące listów, jakie w tej kampanii do mnie dotarły. Czytając je coraz mocniej czułem, jak wielka jest wśród Polaków potrzeba „przyjaznej władzy”. Władzy, która w swej istocie jest służbą dla obywateli. Nie zdążę już przed dniem wyborów każdemu z Was odpowiedzieć. Nawet z pomocą moich współpracowników. Liczę na Waszą wyrozumiałość.

W swoich listach pytaliście mnie o wiele różnych spraw. Czasem ogólnie, często bardzo konkretnie. Niektóre pytania, często dociekliwe, mobilizowały mnie i współpracowników do przemyślenia licznych trudnych problemów, których istnienia czasem nawet sobie nie uświadamialiśmy. Wielu z Państwa pisało, co powinienem zrobić, jak poprowadzić kampanię. Wiele z tych listów niosło słowa otuchy i wsparcia. Wiele wiarę w to, że Polska może być krajem, w którym chce się żyć, że Polska może być krajem i wolnym i solidarnym, że razem możemy zbudować Polskę, z której będziemy naprawdę dumni. Polskę, w której tym, którzy sobie radzą, państwo daje wolność, a bezradnym – prawdziwą pomoc. Chcę, żebyśmy żyli w kraju, w którym będzie miejsce dla każdego.

Dlatego proszę o głos każdego z Was. A jeśli wciąż się wahacie, proszę jeszcze bardziej – nie zostawajcie w domu. I poproście o to swoich bliskich, kolegów i przyjaciół. To bardzo ważne, aby prezydent został wybrany jak największą liczbą głosów.

Dziękuję za Waszą cierpliwość. Z wyrazami szacunku,

Donald Tusk
Kandydat na Prezydenta RP

środa, października 19, 2005

Donald Tusk- Sztab Wyborczy Kandydata na Prezydenta

Dnia 11 Pazdziernika, pozwolilem sobie wyslac list elektroniczny(e-mail), za posrednictwem strony jdnego z kandydatow( www.tusk.pl), proszac o wyjasnienie, dreczacych mnie zagadnien( niektorych oczywiscie, ale dosyc istotnych). mialem nadzieje ze otrzymam odpowiedz, jednak takowej mimo zapewnien w liscie potwierdzajacym moje dzialanie, nie otrzymalem. mialem nadzieje ze podziele sie odpowiedzia, z ludzmi odwiedzajacymi moj Blog. niestety moge tylko zaprezentowac tresc mojego listu:

1.Prosze sie ustosunkowac do prowokacji zwiazanej z p. Anna Jarucka. Ja w II turze oddam na pana glos, ale ta akcja budzi we mnie nie smak. czy w poslce bedziemy mieli wiecej takich akcji jak pan wygra, wkoncu prezydent tez moze miec swoje sluzby, bo to wplywowe mimo wszystko stanowisko.
2. Prosze powiedziec, czy gdyby srodowiska homoseksualne, chcialy sie pokazac na np. paradzie, jakie jest pana stanowisko do takiej akcji? Czy chce byc pan prezydentem wszystkich polakow czy tylko tej czesci co widzi w sobie cud spelnienia?


jezeli zaglada tutaj jakis fan PO i Tuska, to prosil bym moze o ustosunkowanie sie do moich odpowiedzi.
do sztabu pana kaczynskiego nic nie bede wysylal, bo to i tak nie mialo by sensu, a odpowiedz byla by kpina(prawdopodobnie).

sobota, października 15, 2005

I ty Brutusie?

Gombrowicz w swoim "Dzienniku" napisal:" Gdyż Bułgar nie ufa Bułgarowi, Bułgar gardzi Bułgarem, Bułgar Bułgara ma za ...(tu trzeba by użyc słynnego wykropkowanego słowa)" Czy my, Polacy, jestesmy tacy sami? chyba nie, wolimy cos innego, wolimy byc dla siebie Brutusami.

piątek, października 14, 2005

dziadek tuska

dziadek tuska w Wehrmachcie, a ja sie pytam: No i co z tego? moj jeden dziadek zabijal niemcow, drugi ukraincow, pradziadek tez niemcow tylko wczesniej. no i co z tego? niemcy mordowali mi rodzine. no i co z tego? czy teraz mam ich za to sadzic? kogo? czy to ze dziadek tuska byl w Wehrmachcie cos zmienia? no ale wiekszosc moich rodakow, wybralo pis. zal mi was. no a tusk sciemnia, po co? dlaczego? bo to takie samo szambo jak ten pis, tylko troche mniej smierdzi.

czwartek, października 13, 2005

news

DIVISION BY ZERO

informuje ze zespol wydal swoja plytke, wiecej informacji na stronie: http://www.divisionbyzero.pl lub pod adresem:
contact@divisionbyzero.pl , na stronie mozna posluchac kilku kawalkow, goraco polecam.



http://www.pajacyk.pl


jak widac dodalem banerek Polskiej Akcji Humanitarnej, kazde wejscie i klikniecie na takiego pajaca jak ten daje PAH 5 gr. wysilek zaden, a jednak mozna pomagac

mecz

wczoraj, jak wszyscy wiemy, reprezentacja Polski zmierzyła sie z reprezentacja Angli. wiadomo mistrzostwa, eliminacje, kasa. dla mnie bylo to niesamowite zdazenie. obudzila sie we mnie po raz kolejny chce udowodnienia swiatu, ze nie jestesmy tylko biednym czlonkiem, spolecznosci swiatowej, udowodnienie ze my tez cos potrafimy. polacy, glodni sukcesu jak zawsze, no bo czemu mamy nie byc glodni, skoro wszedzie fiasko, gdzie sie nie ruszyc. media, nie wiem czemu, stonowaly, tak jak by same nie wiedzialy co mowic. oczywiste bylo ze angole nam naklupia, bo maja lepszy zespol, no ale jednak polskie media sa polskie, wiec czemu maja sie zachowywac jak nie polskie? no ja w kazdym razie calym sercem chcialem sobie udowodnic, ze potrafimy, ceremonialnie dokonalem zakupu browara(knajpa odpada, problemy finansowe) i rozsiadlem sie w fotelu(do ludzi nie mialem jakos sily isc, celebrowalem w samotnosci, zreszta nikt nie prosil na salony). zagral hymn, ehh, coz jakos przygaslem, nie jestem muzykiem, ale trudno bylo rozpoznac mazurek, no ale zaraz znowu zdalem sobie sprawe ze skoro juz mam pivo to musze celebrowac, bo juz mam pivo otwarte wiec ceremonia sie zaczela. poczatek przerazajacy, juz sie przestalem przejmowac i mimo ze jeszcze bylo 0:0 pogodzilem sie z porazka. strate bramki odebralem rutynowo, wkoncu mam 21 lat i zdazylem sie przyzwyczaic. az tu nagle bach, 1:1, normalnie cala silnie udawadniana wspaniala historia ktora nas oniesmiela, skupila sie w bramce Frankowskiego, nawet wyraz jego twarzy byl przepelniony polskoscia. ja w przerwie lece po 2 pivo, wkoncu jest wazna okazja. 2 polowa ladna, szkoda ze nie bylo remisu, ale jak mogl byc skoro grali polacy. mi s emecz podobal, a to ze przegrali nie nazywam porazka, tylko normalnym stanem rzeczy, gdzie lepszy wygrywa.

środa, października 12, 2005

od 22:00 do 04:30




ladne te slaskie miasteczka sa w nocy, szkoda ze nie mam pozadnej cyfrowki, tylko to co w tel. czy ktos poznaje ten budynek na jesnej z fotek?

niedziela, października 09, 2005

m jak miłość, g jak gówno



cyrku ciag dalszy, nie mam na to sily, ale niebawem sie mocno wypowiem(jak mozna takie geby...? naprawde ludzie ja was nie rozumiem, kiedy wy wpadniecie na to wkoncu ze sie nie znacie!!!)

prawy prosty

http://galba.blox.pl/html cos dla innych(chcialem napisac debili, ale to nie politycznie), nie czytalem tam nic, bo mi sie zygac chcialo jak to zobaczylem. czekam na relacje

czwartek, października 06, 2005

spacerek









dzisiaj obudzilem sie z podejrzanie dobrym humorem(prawdopodobnie efekt wczorajszej sesji w plenerku) i kozystajac z ladnej pogody, udalem sie na spacerek do SEGIETU z Nikita(moj husky). jako ze to bardzo ladna okolica, to zrobilem kilka fotek i umieszczam je tutaj( istnieje frakcja osob ktore tu zagladaja, glownie w celu ogladania mojego psa, wiec to wlasnie specialnie dla nich).

wtorek, października 04, 2005

Roman Polko

Roman Polko . Ukończył Wyższą Szkołę Zmechanizowaną we Wrocławiu i Akademię Obrony Narodowej. Szkolił się również na kursie dla komandosów amerykańskich (rangersów). Dowodził 6. batalionem desantowo-szturmowym w Niepołomicach i 18. batalionem desantowo-szturmowym z Bielska-Białej, który w ramach sił KFOR pełnił służbę w Kosowie. W 2000 r. został szefem elitarnej jednostki wojskowej Grom.

Prośbę o odejście z wojska złożył ministrowi obrony Jerzemu Szmajdzińskimu 24 grudnia 2003 r.; minister przyjął ją dopiero 20 stycznia, po rozmowie z pułkownikiem.


Płk Polko zawsze byl miom idolem, nawet jego odejscie bylo z gromu, jest godne podziwu. niewiele jest ludzi w tym kraju, z ktorych pragne czerpac przyklad. nawet to ze pracuje dla kaczynskiego, bylo niewazne, bo robi cos bardzo waznego dla stolicy, no i niestety, zobaczylem go jak chwali kaczynskiego w jego spocie wyborczym. dalej go szanuje, ale jakis niesmak mi pozostal. napewno kierowalay nim jakies wazne powody, dlaczego tak chwalil tego typa, moze kaczka mu cos obiecala, cos waznego dla polskiej armi? bo nie wierze zeby czlowiek z takim bagazem doswiatczen mogl poipierac L.K. z powodu jego pogladow. prosze o jakies komentaze, bo ne wiem co myslec tak do konca o tym.

niedziela, października 02, 2005

Ewa Sonnet


Ewa jest debiutujaca "wokalistka", jej spiew daje wiele do zyczenia, no ale ona nie musi ladnie spiewac, wkoncu jest "fotomodelka" , jezeli chodzi o mnie to jest wszystko ok, nawet kawalek R`nB mi sie podoba, chociaz ambitne to jak cholera. ale jedno wiem, ze wolal bym ja na ekranie ogladac, moze w jakiejs super produkcji polskiej, zreszta w ramach "fotomodelowania" nagrala kilka "filmow". na jj stronie www.ewasonnet.pl mozemy poslychaj kilka kawalkow jej nowej plyty, rasowe disco polo, poczytac txt`y piosenek i zobaczyc co ona pisze o sobie i jak nie wiem po co sie tlumaczy z fotek z cycami. jezeli kogos interesuja dokonania foto albo avi ewy to prosze dac znac na e-mail to powysylam bo necie jest full wypas ewa stuff(tylko znajomi).

wszystko na temat



po wiecej zapraszam na http://paski.org/

sobota, października 01, 2005

Boze daj mi pewna reke i bystre oko...


...abym na drogach nikogo nie skrzywdzil. naucz mnie uzywac pojazdu dla dobra bliznich i pochamuj pokuse predkosci. AMEN