wtorek, października 30, 2007

PO

Pozwoliłem sobie wkleić ostatni post Marka Borowskiego z jego bloga http://borowski.blog.onet.pl/. Mamy tam jasny obraz "cudów" jakimi PO nabiła sobie wynik wyborczy.



W TVN24 pojawił sie nowy ekspert (poseł?) PO, p.Jakub Szulc, który zapowiedział wprowadzenie podatku liniowego z dwiema ulgami: rodzinną, czyli na dzieci i kwotą wolną. Jaka będzie stawka tego podatku, nie podał, gdyż jak stwierdził, trzeba wejść do ministerstwa finansów i zobaczyć, jaka jest sytuacja budżetu państwa". Wyjaśnił również, na czym polega wyższość podatku liniowego nad progresywnym: skończy się mianowicie gehenna podatników z wypełnianiem PIT-u, który stanie się tak prosty, jak zwykły druczek na poczcie.

Zastanawiam się, jak długo można słuchać tych samych bałamutnych argumentów w tej samej sprawie? Co i raz pojawia się jakiś nowy entuzjasta "liniowca" i chocholi taniec zaczyna się od początku. Dlatego powtórzmy raz jeszcze. Po pierwsze, dwie ulgi i nadal obecne w zeznaniu podatkowym narzuty na płace sprawią, że druk skomplikuje się jeszcze bardziej. Po drugie, wszyscy, którzy prowadzą działalność gospodarczą (zarówno osoby prawne, jak i fizyczne), płacą już podatek liniowy w wysokości 19%, czyli jeden z najniższych podatków w Europie. Podatek progresywny płacą podatnicy, nie prowadzący działalności gospodarczej, przy czym na nieco ponad 22 mln takich podatników, 21 mln osiąga niskie lub niezbyt wysokie dochody i płaci podatek w wysokości również 19%. Jedynie ok. 1 mln podatników o dochodach przekraczających średnią krajową (między 3 a 6 tys. zł miesięcznie) płaci od części dochodów 30% podatku, a ok 200tys. podatników od nadwyżki ponad 6 tys. zł miesięcznie płaci 40% podatku. Problem w tym, że te 1,2 mln osób wnoszą aż 44% całości wpływów z PIT. Dlaczego tak dużo? Ano dlatego, że w Polsce stosunkowo wąska grupa ludzi zarabia stosunkowo dużo w porównaniu z resztą. Dlatego każda obniżka najwyższych stawek oznacza poważne straty dla budżetu, chyba że stawkę liniową ustali się na odpowiednio wysokim poziomie, np. 20%. W takim jednak przypadku kilka milionów najuboższych Polaków zapłaci podatek wyższy, niż obecnie, a skorzystają tylko najbogatsi. Na to nie może być zgody. Jeśli natomiast stawkę ustali się na odpowiednio niskim poziomie, np. 14%, to biedni wprawdzie nie stracą, ale bogaci zarobią jeszcze więcej(dyrektor banku np. jakieś "drobne" 150 tys. zł rocznie!), a budżet straci potężne kwoty (co najmniej 15 mld zł!). Występowanie z takimi pomysłami w sytuacji, gdy służba zdrowia , edukacja i policja wymagają poważnego dofinansowania, a ponadto będziemy potrzebowali ogromnych środków na uzupełnienie funduszy europejskich (do obiecanych 67 mld euro musimy dołożyć z grubsza 67 mld zł) - jest krańcową nieodpowiedzialnością. Nie trzeba "wchodzić do ministerstwa finansów", aby się o tym dowiedzieć. Podatki nie są żadnym haraczem ani karą, ale przejawem solidarności społecznej. Tymczasem Platforma nieustannie próbuje poprzez podatek liniowy dodać (i to dużo) bogatym i utrudnić życie pozostałym Polakom, którzy muszą korzystać z publicznej oświaty i służby zdrowia, bo na prywatną ich nie stać. Nie jestem pewien, czy wszyscy, którzy w szlachetnym skądinąd porywie antypisowskim głosowali na PO, zdawali sobie z tego sprawę. LiD nie poprze tego podatku, bo nie ma on żadnego znaczenia gospodarczego, faworyzuje natomiast bogatszych kosztem ogółu społeczeństwa. Taką postawą wyrządzamy zresztą Platformie przysługę, bo gdybyśmy byli złośliwi, to powinniśmy "liniowca" poprzeć. Wtedy wszystkie zapowiedzi Tuska o "radykalnym" podwyższeniu płac w budżetówce i obniżeniu deficytu budżetowego celem szybkiego wejścia do strefy euro wzięłyby w łeb i można by w Platformę walić jak w bęben. Nie zamierzamy jednak działać w myśl zasady "im gorzej tym lepiej". Wzywamy jedynie Platformę, aby podatek liniowy wreszcie pogrzebała , a jeszcze przybiła osikowym kołkiem, bo to strzyga.

9 komentarzy:

pp pisze...

Taaak, czasy sprawiedliwości społecznej, to ja jeszcze pamiętam.
Podatek liniowy, to jedyny prawidłowy wybór. Gadanie, że przez to szefowi banku przybędzie 150 tys. rocznie to granie na typowo polskich postawach w stylu: "Czemu jemu ma być lepiej niż mi?"
Ten szef banku po to studiował, zarywał nocki oddając projekty na studiach, żeby potem te 150 tys. rocznie więcej zarabiać.
A przecież te 150 tys. rocznie nie znika z areny. Jak "koleś" ma 150 tys. więcej, to on te 150 tys. więcej wyda. Ktoś będzie musiał go przy tym wydawaniu obsługiwać, ktoś będzie musiał te dobra (usługi, czy na co on tam sobie to przeznaczy), które on kupi wyprodukować. A od tych zakupów jeszcze 22% podatku VAT jest odprowadzane.
Nawet gdyby przyjąć scenariusz negatywny, że on za tą kasę kupi jednostki uczestnictwa w funduszu, to TFI będzie te pieniądze przeznaczał na akcje, obligacje i inne papiery wartościowe. Teraz krótki poradnik:
- obligacje - papiery dłużne, najczęściej emitowane przez Państwo, Samorząd (taka forma zaciągnięcia długu u obywateli) = kasa idzie do budżetu
- akcje - papiery wartościowe dające zakupującemu je pewien udział w Spółce, która akcje emituje. Akcje emituje się, żeby sfinansować jakiś projekt (otwarcie nowej linii produkcyjnej?) = kasa idzie do firmy, która wydaje tą kasę na zakup maszyn, otwarcie nowego oddziału (nowe miejsca pracy), a to prowadzi do zwiększenia wpływów z podatków (VAT za maszyny, PIT od pracowników).
Oczywiście koleś z banku może kasę włożyć do skarpety, ale on nie po to spędził 5 lat w Akademii Ekonomicznej, żeby potem kasa sobie gdzieś leżała na lokacie.
Taki prezes banku w dodatku potrafi ominąć nasz system podatkowy i w konsekwencji nie tylko zarabia te 150tys rocznie więcej, ale nie płaci w Polsce podatków w ogóle.
Kilka pytań na które mam nadzieję, że mi odpowiesz (szczególnie te drugie):
1) Dlaczego dyrektor banku nie miałby mieć w kieszeni 150tys. więcej? Co w tym złego?
2)Skąd informacja, że 44% wpływu z PIT pochodzi od 1,2 mln ludzi (wiem, że to nie Ty powiedziałeś)? Możesz wskazać jakieś źródło (poza blogiem Marka Borowskiego)?

Michal pisze...

Tak, tak Pawełku. Dzielny oponencie. Ja wiem, że musisz, bo inaczej śpisz niespokojny. Może za kilka miesięcy rządów PO ci przejdzie. Ciekawe jak przedstawisz większości społeczeństwa ten twój genialny plan. Tej która nie może studiować itd. Zresztą szkoda gadać...
Pytanie nr 1- nie ma w tym nic złego. Budżet jest tu istotny, ale nie będe pisał tego co napisał Marek.
Pytanie nr 2- Nie zamierzam tego weryfikować, bo mi się nie chce, Marek wie na temat finansów więcej niż ja i to mi wystarczy. Zresztą nawet nie wiem gdzie tego szukać. Ale jak tak bardzo chcesz to się wysil i znajdź. Albo wyślij maila Borowskiemu, wiesz- liczy się aktywność, od dolna. Pokaż im who is the beściak.

pp pisze...

Więc teraz tak (od 2004 roku, do wcześniejszych danych nie zaglądałem):
41% całkowitych wpływów do budżetu Państwa pochodzi z podatku od towarów i usług
23% to wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych
12% to wpływy z podatku od osób prawnych
20% wpływy z podatku akcyzowego
To nam daje 96% całkowitych wpływów do budżetu.
Różnice na przestrzeni lat 2004-2006 wynosiły ok. 1%.
Nawet jeśli te 44% z tych 23% to było od najbogatszych, to raptem daje nam ok. 10% wpływów. Ale oni nie byliby zwolnieni z podatku całkiem, ale płaciliby go o połowę mniej, czyli budżet zmniejszyłby swój przychód ze źródeł podatkowych tylko o 5%, ale jednocześnie doszłyby wpływy z podatku od towarów i usług (Ci bogatsi robiliby zakupy) i akcyzowego (jeszcze więcej sprawdzaliby droższych win, whisky i co tam jeszcze oni piją, bo chyba nie zwiększyliby znacznie ilości kilometrów jakie przejeżdżają miesięcznie).
No, ale skoro sam nie umiałeś znaleźć danych potwierdzających to co piszesz.

Jeszcze czekam na załadowanie się dokumentu o PIT za rok 2006. Odezwę się jeszcze później.

Michal pisze...

Ja niczego nie szukałem, ale podziwiał twoją wytrawa łoś i walkę. :) Za dużo masz czasu chyba przez tą chorobę. Jak chcesz wywrzeć lepszy efekt to proszę zrób tabelki, a obiecuje że opublikuje je z twoim komentarzem. Ja jednak swojego zdania nie zmienię.

pp pisze...

Po co mam robić tabelki, skoro fakty do Ciebie nie przemawiają?
Zupełnie jak PiSowcy, prezes partii mówi, że to jest "oczywista oczywistość" i koniec.
Tak jest wygodniej, po co myśleć :/
Ja przedstawiłem fakty, które są dostępne na stronach ministerstwa finansów, Ty przedstawiłeś tylko wpis z bloga swojego Lidera.

pp pisze...

W końcu się wczytało.
Te 6,66% "najbogatszych" (ale farsa, koleś zarabiający 3085PLN jest już najbogatszy) wpłaca 44% wpływów z podatku PIT, co nie zmienia moich wyliczeń (bo były przeprowadzone przy takim założeniu).

Jak można ludziom wmawiać, że osoba zarabiająca nieco ponad 3000 złotych brutto, czyli po odprowadzeniu wszystkich haraczy jakieś 2500 netto, to ludzie najbogatsi.
A Ci co zarabiają 6250 to już niemal miliarderzy?

Na szczęście Gilowska spłaszczyła nieco te przedziały i w rzeczywistości w Polsce już obowiązuje podatek liniowy, bo tych, którzy załapują się na stawkę 32% będzie w Polsce mniej niż 1%, a reszta płacić będzie 18% od 2008 roku.

PS. Poszukiwania nie zajęły mi więcej niż 15 minut, pomijając czas otwarcia się tego jednego dokumentu.

Michal pisze...

takie fakty to sobie możesz wsadzi między bajki
reszta-bez komentarza
ps
że tobie się chce, naprawdę...

pp pisze...

"takie fakty to sobie możesz wsadzi między bajki reszta-bez komentarza"

O jaki Ci fakty chodzi?
Przytoczyłem fakty, które są dostępne w sprawozdaniach do ściągnięcia ze stron ministerstwa finansów. Skąd mam je ściągać? Ze stron sdpl?
Weź się nie ośmieszaj. A może znasz jakieś lepsze źródło informacji? Proszę, podaj mi choć jakąś nazwę instytucji, która dostarczy mi informacji, które nie należą między bajki.

Widziałeś kiedyś stronę ministerstwa finansów? Widzę, że Twoja arogancja się tylko pogłębiła od czasu moich poprzednich komentarzy.

No i dlaczego nie skomentujesz?
Ja Twoje wypowiedzi skomentowałem całkiem rozlegle, ale najwyraźniej taki zwyczajny człowieczek jak ja nie zasługuje na rzeczową dyskusję z takim Megalomanem jak Ty? W końcu ja nie znam osobiście starego komunisty tow. Marka Borowskiego.

Michal pisze...

Znudziło mi się dyskutowanie z Tobą. Obrażanie mnie już mnie zaczyna drażnić. Miałem nadzieje, że mam już z tym spokój, ale widzę, że wymyśliłeś sobie teraz wielką obronę PO. Czas jak zawsze znowu pokaże kto miał racje.
pozdrawiam
bez odbioru