niedziela, września 02, 2007

Pij maślankę, będziesz wielki!



Rozpoczynam tego posta, świetnym kawałkiem, zespołu COMA, który można było usłyszeć na tego rocznym przystanku. Na przystanku nie byłem i się nie wybieram z powodów osobistych, jednak oglądając ten krótki film, przez chwilkę zastanawiałem się czy jednak nie było by warto.

Jak zerkniecie na listę moich ostatnich postów, nie trudno zauważyć, że zbyt wiele się tutaj ostatnimi czasy nie działo. Fakt, nie pisałem zbyt wiele. Nie miałem czasu. Ostatnie pół roku byłem zajęty pracą dla dużej(choć to mało powiedziane) Amerykańskiej firmy. Doświadczenie jakie tam zdobyłem jest bezcenne. Niestety warunki pracy, zwłaszcza te dot. czasu pracy oraz odległości do codziennego pokonania zmusiły mnie, mimo atrakcyjnych propozycji, do nie przedłużenia umowy. Z jednej strony żal mi czasu jaki poświęciłem tej firmie, gdyż starałem się jak tylko mogłem, jednak z drugiej strony wole czas poświęcać w innym kierunku, np. samemu sobie.

We wrześniu czeka mnie ciężka batalia z Uniwersytetem Śląskim, bo jak nie trudno się domyślić, nie miałem ostatnimi czasu na naukę. Ogrom pracy jaki muszę wykonać, by znaleźć się na V roku jest przytłaczający, jednak podobno mam"duszę wojownika" i tym cytatem pewnej życzliwej mi osoby, podtrzymuję się na duchu.

Zanim zapomnę, rozpisując się o innych, może mniej istotnych sprawach, chciałem napisać tylko, że naprawdę warto mieć przyjaciół.

Tak więc co u mnie, to mniej więcej wiadomo, dodam tylko że nie zamierzam długo pozostawać na bezrobociu, może nawet krócej niż bym chciał.

Teraz kilka słów o mojej ukochanej, pachnącej dworcem centralnym Ojczyźnie.
Tak jak sześć miesięcy temu, tak i teraz, ciężko sie połapać, po co to wszystko?
Czy naprawdę chęć władzy i pieniędzy, może posunąć ludzi do takiego zabagnienia swojej osobowości, co gorsza najczęściej przed sobą samym. Intelektualno-moralne dno, z jakim mamy do czynienia, wśród naszych wodzów, raczej nie przyprawia o optymizm. No chyba że dla kogoś jest to wizja optymistycznego wiatru przemian, w którym "zasady zobowiązują". Tak więc zbliżają nam się wybory, oczywiście znowu gówno z tego wyjdzie. Więc proszę bez optymistycznych komentarzy. Pewnie wygra PO, to samo bezpłodne PO, z którego pożytku nie ma zbyt wiele.

A może sie mylę.... miejmy nadzieję, my głupcy.

Polskie filmy. Raczej nie przepadam, strasznie tandetne, cienkie, bez sensu. Jednak jeden z głośniejszych na naszym kiepskim, małym, nie znaczącym rynku lokalnym, mnie zainteresował. "Testosteron". Głośno o nim było ze względy na obsadę. Na obsadę i nic więcej nie mówiono. Możliwe, że ze zrozumieniem były problemu choć specjalnie nie ma się nad czy tam zastanawiać. Film zaczyna się nudno i bez celu, jednak rozkręca się i potem mamy możliwość usłyszenia, jak bardzo żałosna jest rola faceta w naszym kraju. Jak bardzo nie radzimy sobie z "wiochą", jaka panuje w relacjach damsko-męskich. Generalnie muszę polecić, każdemu gościowi, który uważa że coś mu tu nie gra w tych "stosunkach"
Warto zobaczyć!

Dochodzi już późna pora, gdy piszę te słowa, więc trzeba by kończyć. Jednak zanim zakończę definitywnie to chciałem jeszcze zaprosić wszystkich na Koncerty Division by Zero : 07.09-T.Góry- Zacisze, 08.09- W-wa Progresja.


I tak zakończę już mało optymistycznie kolejnym filmem:

Brak komentarzy: