sobota, lutego 16, 2008
Projekt: Monster (Cloverfield)
Dzisiejsze popołudnie spędziłem w kinie, a jako że przyszła moja kolej na dobór filmu, to w zemście za "Lejdis" wybrałem "Projekt: Monster". Film chciałem obejrzeć, jednak nie ukrywam, że miałem obawy, czy oby na pewno jest on wart czasu i pieniędzy. Odpowiadam szybko, że jak najbardziej. Oczywiście tylko jeżeli komuś przypada do gustu tego Typu kino. Film nie jest typowy, a kręcony z perspektywy domowej kamery, gdzie operator jest amatorem. Stwarza to atmosferę realnego uczestnictwa, w dodatku pełnego niedomówień, przez co nasza wyobraźnia potęguje uczucie zagrożenia Na jakimś forum przeczytałem, że pierwsze 10 minut jest nudne. Faktycznie początek i dynamika jest inna, niż całość, jednak uważam że było to świetne posunięcie, gdyż pozwala się widzowi przyzwyczaić do perspektywy z jakiej jest kręcony film, a także wycisza, co potęguje późniejsze doznania. W treść nie będę się zagłębiał bo po pierwsze, że nie chcę psuć zabawy, a po drugie nie jest ona najistotniejsza. Z takich drobiazgów mogę dodać jeszcze, że Jessica Lucas ma rewelacyjne nogi i można je sobie pooglądać.
Minusem jest swego rodzaju uczucie niespełnienia, nie zamknięcia jakiegoś cyklu, z którym mamy do czynienia na końcu filmu.
Jessica Lucas
Reżyseria: Matt Reeves
Scenariusz: Drew Goddard
Obsada »
Mike Vogel - Rob
Jessica Lucas - Lily
T.J. Miller - Hud
Lizzy Caplan
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
Przesadziłeś z tymi pochwałami. Czas spędzony na filmie może i nie był czasem straconym, ale mimo wszystko film nie należy do porywających. dlaczego?
1. jak wspomniałeś - wygląda tak jakby przez cały czas kręcony był zwykła kamerą, przez bohatera filmu. I właśnie - po 10 min kręciło mi się w głowie, po 20 miałam ochotę wyjść.
2. cała fabuła jest dość śmieszna - już pomijam fakt z 1 dużym potworem i wieloma małymi, które nie wiadomo skąd sie wzięły (i nie wiadomo co się z nimi stało pozniej). Ale śmieszne są motywacje głównych bohaterów - pchają się na największe niebezpieczeństwo, tylko dlatego, że ukochana (ale nawet nie dziewczyna) 1 z nich jest w jakimś walącym się budynku. I aż 4 osoby muszą ją ratować, w tym 1 prawie zupełnie przypadkowa.
3. dziwne jest to, że facet, który kręci, biega z tą kamerą wszędzie, skacze po dachach budynków, ucieka przed potworem i nic się z kamerą nie dzieje. naiwne!
4. końcówka beznadziejna - na końcu pojawiły się standardowe napisy, kto jest rezyserem, scenarzystą, itp... tylko, że nikt na sali nie ruszył się do wyjścia! każdy myślał, że będzie jakiś koniec, a tu nic! gdyby nie włączono światła to jeszcze trochę byśmy sobie posiedzieli...
Podsumowując - mimo tych wszystkich wad - ujdzie ;)
I ja Ją mam na co dzień!
nie dałeś mi się wygadać to musiałam napisać! :*
Trafiła kosa na kamień:D
Wole tak, przynajmniej mam PISEMNY DOWóD TWOJEGO GLęDZENIA! :*
Szacuneczek dla tej kobiety!
:)
Koniec, nie gadam z wami.
Prześlij komentarz