Przedstawiam fragmenty książki, którą właśnie mam przyjemność czytać, a mianowicie :"Dzieje głupoty w Polsce", autorstwa Aleksandra Bocheńskiego.
jako wstęp mamy: "Tylko dla tych, którzy mają ambicję lub okazję myślą lub czynem wpływać na losy zbiorowiska naszego, pisał autor."
"Utarło się, że nie wolno inaczej walczyć o odbudowę państwa, jak tylko ze wszystkimi zaborcami jednocześnie. Hasło to wyraził i sformułował Kościuszko w 1800 roku, potem powtarza się stale przy wszystkich akcjach powstańczych do 1846 roku, kiedy to w Krakowie oddział złożony z 600 ludzi wypowiedział jednocześnie wojnę Rosji, Prusom i Austrii - ówczesnym trzem największym mocarstwom świata. Dzięki temu systemowi polityka polska, miast przyśpieszać, uniemożliwiała konflikt rosyjsko-germański. Źródło tego szaleństwa - źródło niszczące nie tylko nasze szanse międzynarodowe, ale i pchające nasz naród do powstań, organizowanych zawsze przy beznadziejnym stosunku sił - leżało na pewno w dwu kompleksach psychicznych, z których niezmiernie trudno było naszym przodkom wyzwolić się: w kompleksie nie uzasadnionej wyższości - z jednej strony, w kompleksie nie uzasadnionej obawy - z drugiej. Celem naszej polityki porozbiorowej miało być uniemożliwienie dogodnych koniunktur zagranicznych oraz wzmacnianie sił własnych. Kompleksy powyższe będą nam psuć koniunkturę i podcinać siły."
"Przeceniliśmy znaczenie siły zbrojnej, nie doceniliśmy znaczenia oświaty. Doświadczenia poszczególnych dzielnic wykazały, że nie powstania, lecz oświata i propaganda podtrzymywały ducha narodowego."
sobota, listopada 25, 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz