czwartek, stycznia 24, 2008

a ja

Jak oceniasz mijający rok 2007?

Zapomnieć jak najszybciej 0% (0)
To był dla mnie dobry rok 85.71% (6)
Neutralny 14.29% (1)

Łącznie głosów: 7

Zaczynam tego posta od wyników sondy, którą przeprowadziłem na moim blogu. Oczywiście jak najbardziej reprezentacyjnej. Jak widać miniony rok był dobrym dla większości. Bardzo wątpliwe. Ciekawe dlaczego osoby, dla których nie był to rok marzeń, nie chciały tego pokazać. Sądząc po liczbie odwiedzin mojego bloga, potencjalnych czytelników jest całkiem sporo.
A jaki ten rok był dla mnie?
Przyznam, że nie był to łatwy rok, lecz na pewno był udany. Często zmieniałem prace, w sumie bez problemów. Nawet przyznam, że szukanie nowej pracy wychodzi mi z łatwością. I tak oto z handlu jajami spożywczymi na mercha do pepsi. Tam awans na przedstawiciela handlowego. W okolicach wakacji mam serdecznie dość pepsi. Dlaczego? Głównie dlatego, że nie miałem czasu żeby pożyć. w Okolicach sierpnia byłem pewny decyzji o rezygnacji. Kolejnym, kluczowym powodem były studia. Zaległości odrabiałem przez półtora miesiąca ciężkiej pracy z książkami. Wyszedłem na prostą i po tygodniu szukania pracowałem dla cyfra +. Jednak szybko zmieniłem na coca-cola. Sprzedawanie zgrzewek ma pewien smaczek, który uzależnia. Michał S. zapewne zrozumie(pod warunkiem, że to przeczyta, w co wątpię :-) ). Właśnie mam zimową sesje, ostatnią sesję, na kierunku nauki polityczne. Przede mną 1 egzamin, a potem już tylko praca mgr. Jednak trochę się stresuje tym. Kto wie, zawsze może się noga podwinąć na tym jednym przedmiocie, ale jestem dobrej myśli. Życie prywatne mam poukładane. Już półtora roku nie jestem sam, "nie wyje do księżyca". Coraz bardziej czuję, że się starzeje. Już nie znajduję przyjemności w wielu prostych uciechach, chyba wyrosłem. Kondycja też nie ta, choć nie ma źle. Jak widzę swoją przyszłość? Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Pamiętam, że wyobrażałem sobie, siebie trochę inaczej, zmieniając scenariusze wielokrotnie. Muszę zdać ten egzamin, to mój cel. Później oddam się intelektualnej przygodzie jaką będzie pisanie pracy mgr, zwieńczonej tym że intelektualnym orgazmem jakim będzie obrona tej pracy. Później będę się zastanawiał co dale. Może los sam mi wyklaruje, którędy droga. W Tuskowe cuda nie wierzę, wiec w tym bym nie szukał rozwiązania. Trzeba sobie samemu zapracować na "Irlandię", Choć ja bym wolał powiedzieć na taką "Polskę", na jaką zasługują Polacy dumni z tego że są polakami. Teraz jest czwartek, późno już, Jutro wstanę o 5:00, wykąpie się. Pracę chce zacząć wcześniej. O 7:00. O 11:00 wizyta u alergologa. Po latach męczarni postanowiłem się zbadać. Mam nadzieję, że przed 13:00 skończę prace. W sobotę miała być impreza z firmy, ale nie będzie z powodu żałoby. Za to Robert z Piotrem przylatują na holiday w piątek. Jadę na lotnisko. To w sumie ciekawe, że chłopaki byli zawsze, potem polecieli i są żadko. To chyba temat na osobnego posta.
Jeszcze muszę napisać, że latem, moja siostra przyleciała z Majorki z niespodzianką. W ten sposób mam dwa zwierzaki do głaskania.
Dziękuję wszystkim czytelnikom mojego bloga. Tym którzy mnie czytali dla siebie, dla mnie lub tylko po to by mnie irytować. Wybaczcie, że już tak rzadko aktualizuje. Jednak już czasu mam coraz mniej, i najczęściej marnuję go na kulturę masową.
To tyle. już 23:00. Nie sprawdzałem toto lotka. Jutro sprawdzę i od razu puszcze na sobotę. Łudzę się, że wygram. :-)

1 komentarz:

Jarek pisze...

Ładnie to wszystko poopisywałeś, tyle przemyśleń i taka jakaś wrażliwość co do której niektórzy mogą mieć wątpliwość, ja nie mam,bo Cię znam. No i o mnie nic nie napisałeś i chwała Ci za to. Co do pracy mgr i do jej pisania mam chyba jeszcze większe stresy niż Ty, bo ja mam promotora ambitniaka i jeszcze ten egzamin normalnie masakra. Jedno co mnie cieszy, to to, że tego 2 lutego sie z Wami spotkam i pójdziemy na jakąś imprezę mam nadzieje.