Nadszedł od dawna oczekiwany moment, kiedy to teoretycznie mam możliwość odsapnięcia. Piszę teoretycznie, bo tak naprawdę nie miewam takich momentów. Jakoś się już tak zawsze poskłada, że zawsze trzeba coś zrobić, coś czeka gdzieś w ukryciu i albo zaraz wylezie, albo już wylazło i należy się tym zająć. Jednak od dłuższego czasu miałem ochotę napisać tu coś. Słomiany zapał. Jednak zdecydowałem się, usiadłem i piszę.
Na początek, chciałem podziękować wszystkim. którzy pamiętali o moich urodzinach. A jeżeli chodzi o tych którzy nie pamiętali, to wcale się im nie dziwię, bo mnie samemu jest trudno zapamiętać swoją datę urodzin, że nie wspomnę już o czyjejś. Jeżeli pamiętam miesiąc, to znaczy że musi mi na tej osobie albo bardzo zależeć, albo miałem możliwości imprezować w przeszłości i to mi utkwiło w pamięci.
Jako już 23 latek, czuję coraz bardziej przygnębiający fakt, że oto jedna trzecia mojego żywota uleciała, a do tego chyba to była ta właśnie najprzyjemniejsza, gdzie można się było jeszcze "upijać" różnymi wyobrażeniami świata.
Gdzie jestem? No, ze mną nie najgorzej. Pesymistyczne podejście do życia w tym kraju, po prostu najwidoczniej popłaca.Podobno pesymista, to dobrze poinformowany optymista. nie wiem, nie wnikam.
Ale co dookoła mnie? Bez zmian, dalej mieszkam w kraju, który w momencie swojej największe szansy na normalność, zaprzepaszcza wszystko chorymi względami, których znaczenie już dawno wygasło. Nawet bym zaryzykował tezę, że widoczne są ślady odwrotu od demokracji, które bym raczej tłumaczył ślepą i mściwa furią nierobów. Bo przecież łatwo się żyje za nasze podatki. Że tez nie da się wyjść z tego marazmu.
Na zakończenie, kilka spostrzeżeń, które moja praca mi dostarcza.
*Mianowicie w Cieszynie jest fajnie, z wielu względów.
*Polacy to beznadziejni kierowcy, im dalej od Bytomia i miast ościennych, tym gorzej, chyba.
*A po Bielsku fatalnie się jeździ, i jest mniej fajnie niż w Cieszynie, ale też fajnie.
I już kończąc, zacytuję Egona Bondy, polecając jego słowa pisiorom i reszcie tej wesołej ferajny, którzy na pewno się kiedyś skończą...albo i nie.
"Z delikatną ostrożnością pierdzę, żebym się nie zesrał"
sobota, maja 12, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz